Właściwie to w sklepie nie działo się nic ciekawego. Przyszło kilka napalonych rockmanów pytających o gitary, a potem był spokój. Wynudziłam się straszliwie, jednak obiecałam Niallerowi, że będę tu siedzieć, więc siedziałam. Około południa otrzymałam wiadomość.
"Jeśli nie ma dużego ruchu, możesz wpaść. Chcielibyśmy Ci coś zaprezentować"
Z uśmiechem na twarzy odpisałam blondasowi, że będę za 20 minut. Zamknęłam dokładnie sklep, i pomaszerowałam w kierunku domu Harry'ego.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy w pobliskim parku dostrzegłam Cat, z.. no właśnie, z kim? Bez dłuższego zwlekania zawołałam przyjaciółkę po imieniu, a kiedy ta się odwróciła, pomachałam jej.
- Hej, co ty tu robisz? - spytałam, kiedy już zbliżyłyśmy się do siebie.
- A, spaceruję. Pozna Louis'a. Louis, to jest moja przyjaciółka, Charlie - powiedziała Caitlin.
Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka, i wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
- Charlie Szpilman.
- Miło mi, jestem Louis Tomlinson.
- Gdzie się wybierasz? - zagadnęła mnie Cat. - Nie powinnaś być teraz w sklepie?
- Horan do mnie dzwonił, żebym zamykała i wpadała do Harry'ego.
- Do TEGO Harry'ego?
- Taak. Idziecie ze mną? - spytałam, spoglądając na dwójkę stojących przede mną.
Gdy tylko Lou usłyszał imię "Harry" zrobił się jakiś dziwny. Nie bardzo wiedziałam, dlaczego, jednak miało to się wkrótce wyjaśnić. Do domu Styles'a dotarliśmy po 15 minutach, podczas których zdążyłam się dowiedzieć masę kompletnie nieprzydatnych informacji o... gołębiach. Nowy znajomy Cat taszczył ze sobą plastikowego ptaka, do którego ciągle gadał.
Drzwi otworzył nam loczek. Na jego twarzy jak zwykle gościł uśmiech, który zbladł, gdy jego wzrok padł na Louis'a.
- Tomlinson - powiedział z pogardą w głosie, i zlustrował chłopaka od stóp do głów.
- Styles - odparł tym samym tonem Louis, krzywiąc się niemiłosiernie.
Spojrzałam to na jednego, to na drugiego, dziwiąc się lekko.
- To wy się znacie?
- Aż za dobrze - odparł Harry, i przesunął się, aby wpuścić nas do środka.
W salonie znaleźliśmy też Nialla, który jak zwykle majstrował przy gitarze.
- Harry, to jest Cat. Cat, to Harry, Niall, to jest Louis, Louis - Niall, a Harry'ego to chyba znasz - przedstawiłam po kolei bacząc na to, by nikogo nie pominąć.
Tomlinson prychnął tylko, i usadowił się na końcu kanapy.
- No, więc co chcieliście mi pokazać? - spytałam, przysiadając na oparciu jednego z foteli.
Nialler uśmiechnął się, i zaczął grać "Wonderwall". Wraz z Haroldem zaczęli śpiewać. Kątem oka spojrzałam na Caitlin. Słuchała z dziwnym wyrazem twarzy. Widać było, że bardzo jej się podobają głosy chłopaków. Uśmiechnęłam się. Bo w końcu to dzięki mnie Niall zdecydował się na próby z loczkiem, prawda?
Gdy skończyli, Cat z zapałem zaczęła klaskać. Harry uśmiechnął się do niej z wdzięcznością, potrząsając grzywką.
- I jak? - spytał Horan, spoglądając na mnie pytającym wzrokiem.
- Cóż, były pewne niedociągnięcia... - zaczęłam głosem krytyka muzycznego - żartuję. Było cudownie, jak zawsze.
Przez cały czas nie dawała mi spokoju jedna sprawa.
- Właściwie, to dlaczego się tak nie lubicie? - spytałam, spoglądając to na Lou, to znów na Harry'ego.
Obaj przez pewien czas siedzieli cicho, w końcu Louis zabrał głos.
- W szkole byłem lubiany, wszystkich rozśmieszałem, i w ogóle. Chodziłem do klasy sportowej, bo dobrze grałem w piłkę. Dziewczyny wprost mnie uwielbiały. A wtedy mi na tym zależało jak na niczym innym - w tym miejscu chłopak zaśmiał się dźwięcznie - ale był sobie taki Styles, mega flirciarz, który oczywiście musiał być zawsze w centrum uwagi.
- Nieprawda! - zaprotestował głośno brunet. - Dziewczyny lubiły mnie same od siebie, to tobie nigdy nie pasowało, że twoje błazenady nikogo tak naprawdę na dłuższą metę nie bawią!
- Ej! Spokój! Nie moglibyście o tym po prostu zapomnieć?! Zachowujecie się jak... gówniarze - podsumowała Cat, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Dziewczyno, on gada do plastikowego gołębia.. - Styles uśmiechnął się kpiąco.
- NIE WAŻ SIĘ NIGDY WIĘCEJ OBRAŻAĆ KEVINA! - Louis denerwował się coraz bardziej.
Czułam, że dłużej tego nie wytrzymam. Niall patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Z reguły potrafiłam załagodzić tego typu sytuacje.
- Ej, a może jest coś, co was łączy, hmm? - spytałam wspaniałomyślnie.
Nastała cisza.
- Raz słyszałem, jak Lou śpiewał na przedstawieniu - powiedział Harry - ale to i tak niczego nie zmienia. Nie lubię gościa i tyle.
- Lou, mógłbyś coś zaśpiewać? - poprosiłam.
Tomlinson westchnął, ale posłusznie zanucił "Hey there Delilah". Jego beztroski, wręcz dziecinny, uroczy głos sprawił, że mimowolnie na twarze wszystkich wpełzł uśmiech.
- Fantastycznie. Już jest was trzech. Do porządnego boysbandu, za którym nastolatki będą goniły dniami i nocami brakuje dwóch. Ale to się da załatwić. Słyszałam, że w pobliskim barze pracuje jeden gość, który był w X-Factorze..
Horan wywrócił teatralnie oczami.
- A ta znowu swoje.. - westchnął, po czym skierował się do kuchni.
- A ty co, znów głodny? - Harry pokręcił głową, podpierając ją na dłoni - ten chłopak codziennie doszczętnie pustoszy moją lodówkę. Jest gorszy niż stado wygłodniałych surykatek..
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a zdezorientowany Niall wzruszył tylko ramionami, i wrócił do przeszukiwania lodówki loczka.
- Nie ma - dosłyszeliśmy po chwili żałosny głos blondyna.
- Ale czego nie ma?
- Jedzenia. Skończyło się.
Styles zamarł w bezruchu, po czym powoli odwrócił głowę w stronę Irlandczyka.
- Jak to "jedzenie się skończyło"? - powiedział - mama mnie zabije! Boże, muszę lecieć zrobić zakupy! Ale - Harry podniósł do góry palec wskazujący - nie pójdę sam. Nie do tej okropnej baby z..
- ...warzywniaka przy Wall Street - dokończył za niego Tomlinson, robiąc wielkie oczy ze strachu.
Styles obrócił się w kierunku chłopaka.
- Ty też ją znasz?
- No pewnie. Mama wysyła mnie nieraz do niej po zakupy. Przydałoby się, żeby ktoś w końcu spłatał jej porządnego figla - powiedział Louis.
- A więc macie ku temu świetną okazję - powiedziała Caitlin - idźcie tam razem, zmajstrujcie coś, i się pogódźcie wreszcie.
Chłopcy popatrzyli na siebie spode łba, jednak po chwili wyszli razem z mieszkania. Usłyszałam tylko trzask drzwi i już ich nie było. Minutę później dotarł do nas krzyk Louis'a. Najwyraźniej Harry znów obraził Kevina. Oby tylko dotarli do baby z warzywniaka w jednym kawałku...
Louis Tomlinson.
Kto by pomyślał, że kiedyś będę musiał znosić towarzystwo Styles'a. Ale cóż, bardzo polubiłem Cat, a i sama Charlie też okazała się bardzo miła. Jednak przysięgam, że jeżeli ten idiota w lokach... Właśnie, czemu on musi mieć loki? Ja sam tak bardzo ich chciałem. Tfu, odbiegłem nieco od tematu. Więc: przysięgam, że jeżeli ten idiota w lokach będzie obrażał Kevina, to coś mu zrobię. Co złego w tym, że jest on plastikowym gołębiem? Dostałem go, gdy byłem mały i nie miałem zamiaru się z nim rozstawać, nawet jeżeli niektórym to przeszkadzało.
Jak miałem normalnie z nim rozmawiać? Po tym wszystkim co przeszedłem w szkole. Wiem, że może to i głupie, ale właśnie takich rzeczy się nie zapomina. Sądzę, że gdybym wiedział u kogo w domu wyląduję, nie wyszedłbym dzisiaj ze swojego mieszkania, które było o niebo lepsze. Gdy tylko usłyszałem imię "Harry" wiedziałem, że chodzi o niego. Tylko dlaczego musiałem spotkać go akurat teraz? Kiedy było mi tak dobrze. Wiedziałem, że on jak zwykle wszystko zepsuje. Po prostu to czułem. Albo w najgorszym wypadku to z mojej inicjatywy wyjdzie coś nieodpowiedniego. Och, Tomlinson, cóż za pozytywne nastawienie. Co mówisz, Kevinie? Radzisz, bym posłuchał dziewcząt, i zdrowego rozsądku, oraz pogodził się z tym lovelasem? Cóż, gdybym to ja pierwszy wyciągnął rękę, z jednej strony wyszedłbym na mięczaka, jednakże z drugiej byłbym tym mądrzejszym. Ach, co mam począć?!
Harry Styles.
Nie wiem po co w ogóle wpuściłem go do domu. Przecież mogłem zamknąć mu drzwi przed nosem, prawda? Mogłem. Ale tego nie zrobiłem. Moja głupota czasami nawet i mnie przeraża, co już powinno być dziwne. Teraz idę obok tego skończonego idioty, który myśli, iż jest najzabawniejszą osobą w całej Anglii, jeśli nie na świecie i wkurzam się o... właściwie to sam nie wiem. Póki się nie odzywa, nie jest tak najgorzej.
Może Cat miała rację? Zachowywaliśmy się jak gówniarze. To co wydarzyło się między nami w szkole nie powinno wpływać na teraźniejsze relacje. Nie byliśmy już dziećmi i może czas to zaakceptować? Boże, co ja mówię. Tomlinson ma w ręce PLASTIKOWEGO gołębia. Jak można uznać go za osobę dojrzałą? Chociaż z drugiej strony, każdy ma swoje dziwactwa. Zachowuję się tak, jakbym miał chorobę umysłową. Lecz czasami najlepiej jest porozmawiać z samym sobą. Tylko dlaczego jedna moja osobowość nie chce zgodzić się z drugą? Wtedy już nie jest tak fajnie. Nie wiedziałem co mam z nim zrobić.
Fakt, nie znam Charlie zbyt długo, ale zdążyłem zauważyć, że jest osobą upartą i łatwo się nie poddaje. A stwierdziła, iż Louis nadaje się do naszego zespołu, który tak naprawdę w ogóle jeszcze nie powstał. Teraz nie odpuści i wiem to na pewno. A ja długo nie wytrzymam z nim pod jednym dachem, szczególnie, jeśli ma to być mój dach. Jeśli dalej ma tak wygórowane mniemanie o samym sobie, to przecież rozwali mi dom podczas tych całych wygłupów. Na dodatek nie mogę komentować... Kevina? Tak, Kevina. Absurd.
Ech, mam nadzieję, że jakoś uda nam się dojść do porozumienia, a przynajmniej zaprzestać takich głupich kłótni. Jednak czy mam zamiar pierwszy wyciągnąć pojednawczą rękę? O, na pewno nie! W końcu długo pracowałem na swoją reputację, a przyznanie się do błędu i przepraszanie go, byłoby wręcz upokorzeniem. Aż tak źle ze mną nie jest i żadne moje drugie "ja" mi nic nie wmówi.
***
Chłopcy szli powoli ulicami Londynu, nie rozmawiając ze sobą. Żaden z nich nie wiedział co ma powiedzieć, a i też nie palili się do konwersacji. Lecz ludzie, którzy przechodzili obok, nie mogli dostrzec tych negatywnych relacji między nimi, ponieważ Louis obdarzał wszystkich mijanych szerokimi uśmiechami, na co Harry tylko kilkakrotnie wywrócił teatralnie oczami.
Lecz gdy już znaleźli się na Wall Street, nawet Tomlinsonowi nie było wesoło. Spytacie pewnie "jak można bać się zwyczajnej sprzedawczyni, z normalnego sklepu spożywczego, stojącego na spokojniej ulicy?". Otóż, gdybyście ją zobaczyli, zrozumielibyście. Louis i Harry zatrzymali się przed wejściem, po czym kucnęli za jedną ze skrzynek z jabłkami, wystawioną przed sklep.
Kobieta, stojąca za kasą, była dwa razy taka jak oni obaj do kupy wzięci. Oczywiście szerokością, ponieważ wzrostem było to prawie niemożliwe. Trzy podbródki, zacięty wyraz twarzy, czarne brwi i rude włosy nie za bardzo do siebie przyciągały. Wiele młodych osób, które były zmuszone przez rodziców aby tutaj przychodzić, nie darzyło jej szczególną sympatią. Lecz zarówno Lou, jak i Harry mieli ku temu swoje własne, prywatne powody. Jakie? Otóż Louis i Harry robili u niej zakupy już w dzieciństwie, raczej takich już czasach szkolnych. A i sprzedawczyni imieniem Helga, weteranka wojen, owdowiała Niemka, posiadająca więcej kotów niż wynosi populacja Wielkiej Brytanii, nie lubiła tych dwóch chłopców. Dlaczego? Tego nie wie nikt.
Zawsze gdy owa dwójka przychodziła do jej sklepu, wysyłana przez rodziców, Helga usilnie wmawiała im, iż nie ma produktów, których akurat potrzebowali. W rzeczywistości znajdowały się one na najwyższych półkach, do których kobiecie już nie chciało się sięgać. W tym przypadku powiedzenie "nasz klient, nasz pan" się nie sprawdzało. Lub znów innym razem dawała im czegoś za dużo, albo też zbyt mało. Przez co im dostawało się od rodziców. I zamiast bawić się z rówieśnikami, musieli biec drugi raz do tego samego sklepu, oraz przechodzić przez dokładnie tę samą sytuację. Jak dla nich to wystarczyło, aby nienawidzić jej jeszcze bardziej niż siebie nawzajem.
- Więc jaki mamy plan? - ciszę przerwał Styles, wychylając co jakiś czas głowę i obserwują poczynania ich "wroga numer jeden".
- To my mieliśmy mieć jakiś plan? Wiesz, myślałem, że wchodzimy, bierzemy co chcemy i wychodzimy - zdziwił się Lou, unosząc brwi do góry. Harry uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Ty się w Bonda nie baw, tylko coś wymyśl - westchnął chłopak w lokach i rozejrzał się dookoła. Nagle jego wzrok padł na jeden mały punkt, znajdujący się niedaleko. - Tomlinson, weź mi powiedz... Kevin umie polować? - spytał z chytrym uśmiechem na ustach, nie spuszczając wzroku z tamtego miejsca.
- Pff, oczywiście, że umie. Za kogo ty go masz? - prychnął oburzony Tommo. Harry tylko westchnął i wziął do rąk plastikowego gołębia. Sam nie wierzył w to co robił. Lecz w jednej chwili taka zabawa wydała mu się niesamowicie fajna. Chociaż nie przyznałby się do tego przed nikim.
Po cichu podczołgał się do przodu, po czym błyskawicznie wysunął rękę przed siebie. Po chwili w jego dłoni pojawiła się malutka szara mysz. Styles zadowolony z siebie wrócił do swojego towarzysza i pokazał mu zdobycz.
- Hmm, ale będzie zabawnie jak ona cię ugryzie - skwitował Louis. - Wiesz co? Nigdy nie jadłem myszy. A sądzę, że takie obiady mogłyby mi się spodobać - mruknął Tomlinson, przyglądając się stworzonku, trzymanemu przez zielonookiego. Tamten spojrzał na niego dziwnie.
- Ja nigdy nie pływałem nago w Tamizie, ale wiem, że by mi się to nie spodobało - odpowiedział.
- Lecz za to pomyśl, ile śmiechu miałaby publiczność - podsunął Lou i oboje wybuchnęli śmiechem. Jednak natychmiast zaprzestali, przypominając sobie o tym, jak bardzo się nie znoszą. - Dobra, teraz trzeba jej to tam wpuścić...
- Nie. Wejdziemy i wrzucimy to do stoiska z jabłkami. Wiesz, tego, które stoi najbliżej lady - zaproponował Harry. Lou był bardzo zadowolony z tego pomysłu. Po chwili już oboje weszli do środka z kamiennymi twarzami.
Od progu uderzył ich tak dobrze znany im zapach kiszonych ogórków, mieszający się z potem i ohydnymi perfumami Helgi. Raził on tak przeraźliwie, że Louis zaczął zastanawiać się, dlaczego ten sklep uważany jest za jeden z lepszych w tej dzielnicy. Gdyby nie musiał, za nic by tutaj nie wszedł. Harry miał podobne odczucia. Za ladą siedziała rudowłosa Helga we własnej osobie. Nawet nie zauważyła, kiedy tamci znaleźli się w środku. Była zbyt zajęta czytaniem czasopisma, na którym wyraźnie odznaczał się napis "teenager", lecz najwidoczniej jej to nie przeszkadzało.
- Ona ma jakieś kompleksy chyba... - rzucił Tommo, nachylając się w stronę Hazzy.
- No na nastolatkę to ona mi nie wygląda - odparł równie cicho drugi.
- A wy czego tutaj chcecie? - ryknęła sprzedawczyni, odkładając gazetę. Jej głos sprawił, że dwójka chłopców podskoczyła i odruchowo cofnęli się o krok. Jednak potem odetchnęli i uśmiechnęli się szeroko.
Louis pogłaskał Kevina i dał znak Harry'emu, sam zaś podszedł pod ladę i rozejrzał się dookoła.
- Chciałbym dostać olej. Ten z najwyższej półki - poprosił Lou, unosząc głowę do góry.
- Nie ma - odparła po prostu. Louis słyszał za sobą kroki Styles'a, więc grał na zwłokę.
- Jak to nie ma? Co za ściema, toć widzę go, o tam - upierał się Tomlinson, wskazując ręką odpowiednie miejsce.
- Jak mówię, że nie ma, to znaczy, że nie ma, jasne? - Helga dalej brnęła w to samo, mimo iż produkt, o który prosił brunet znajdował się w zasięgu wzroku ich obu. Wtedy Harry klepnął kolegę w ramię.
- Dobrze, jak pani uważa - Louis wzruszył ramionami i odwrócił się. Akurat do budynku weszła starsza kobieta, sąsiadka Tomlinsona. - Witam, pani Sheels.
- O, witaj, złotko, witaj - odparła tamta i podeszła pod kasę. Wzięła do ręki jedno jabłko, po czym momentalnie odrzuciła je tak, że Helga dostała w swój trzeci podbródek i sama krzyknęła. Louis i Harry nie mogli opanować śmiechu. - M..M.. MYYYYYSZ! - ryknęła kobieta w podeszłym wieku i zaczęła uciekać.
- Wy. Ja wam tego nie daruję - zarzekała się tamta, próbując wydostać się zza lady. Lou i Harry wzruszyli jedynie ramionami i wybiegli ze sklepu, śmiejąc się głośno.
W tamtym momencie żaden z nich nie myślał o tym, co było w szkole. Dobrze się razem bawili i to się liczyło. A w dodatku ich pierwszy, aczkolwiek nie ostatni atak na znienawidzoną kobietę sprawił im tyle radości! Nagle cała ich złość jak gdyby gdzieś wyparowała. Do domu Styles'a, gdzie czekała na nich reszta przyjaciół, wrócili pogodzeni, całkowicie zapominając o zakupach, które mieli zrobić.
______________________________________________________
Tym sposobem dobrnęłam do końca kolejnego rozdziału. Muszę tu oczywiście nadmienić, że niezmiernie pomogła mi moja siostra, Karolina, która urozmaiciła przygodę z wredną Helgą, a także pomogła mi się uporać z opisami przeżyć wewnętrznych. Hope you enjoy it. :)
uhuhu jestem pierwsza! ;)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :) akcja z Helgą i myszą bardzo mnie rozbawiła. fajnie tak w pierwszy dzień nowego roku mieć dobry humor dzięki Twojemu rozdziałowi ;D
czekam na kolejną część ! ;)
pozdrawiam, Colette Styles x
Bardzo dziękuję za miłe słowa. : )
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie zdążyłem jeszcze skomentować tamtego rozdziału, a Ty już dodajesz nowy. Jestem pod wrażeniem tempa z jakim to piszesz. A nie wydaje mi się, żebyś robiła to na 'odczep się'. Ten rozdział jest jednym z dłuższych, a ja i tak nie mam dość. Zaciekawiasz czytelnika i chce się więcej. Sam zacząłem śmiać się, czytają o Heldze. Weteranka wojen, która ma więcej kotów niż wynosi populacja Wielkiej Brytanii, haha. Świetne, naprawdę. Na początku występuje dużo dialogów. Szczerze? Wolę czytać właśnie takie opowiadania. Za dużo opisów to też nie za dobrze, ale tutaj występują i wszystko ze sobą współgra. Masz na to pomysł i rozwijasz go. Także życzę powodzenia w dalszej pracy.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku. :D
Szczęśliwego Nowego Roku Tobie również życzę. :D <3
UsuńI dziękuję za miłe słowa. :>
Louis i Harry się nie lubili? To mnie najbardziej zdziwiło. Ale za to jak fajnie ich pogodziłaś! Akcja z Helgą była najlepsza, nie mogłam przestać się śmiać. A nawet wyobraziłam sobie to, jak ona wygląda. Masakra. Hahaha.
OdpowiedzUsuńOpisy uczuć wewnętrznych, które tutaj są, też są genialne. Lubię, gdy jest dużo dialogów, a tutaj jest, dlatego lepiej mi się to czytało.
Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy. Dlatego czekam na kolejny rozdział. Oby pojawił się tak szybko jak ten. :D
Ach, miód dla oczu. :D Stwierdziłam, że takie poznanie ich będzie czymś nowym. Cieszę się, że się podoba. :)
UsuńNa wstępie przepraszam, że piszę jako Anonim, ale zapomniałam mojego hasła i dlatego tak. Przejdę jednak do rzeczy. Masz bardzo oryginalny szablon. :D
OdpowiedzUsuńA treść tego rozdziału jest świetna. Na początku nie rozumiałam tytułu, ale kiedy przeczytałam o Heldze i o tej myszy, to wybuchnęłam głośnym śmiechem. Aż się rodzice na mnie dziwnie popatrzyli, ale to już mniejsza z tym. XD
Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło i na pewno będę tutaj często zaglądała. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział. :>
~ Gabryśka.
Dziękuję bardzo. :) Kolejny rozdział w przygotowaniu. c:
UsuńNo ja sobie nie mogę wyobrazić tego, że Lou i Hazza się nie lubili. Pokłóceni byli o taką głupote, haha. Ale genialny pomysł z tym miałaś. To jak pierwszy raz się zobaczyli i tak do siebie po nazwiskach. ;o A Helga najlepsza! Ciekawe, czy napiszesz coś jeszcze o niej potem. Powiedziała, że im nie daruje, więc może jeszcze się pojawi. :D
OdpowiedzUsuńA co do reszty - jest naprawdę świetnie. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu!
Mrs. Tommo.
Wymyśliłam Helgę, ale jej wykreowanie nie obyłoby się bez pomocy mojej siostry, za co jej jeszcze raz dziękuję. Helga się jeszcze pojawi. c:
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. :)
Ojej, jak szybko. :D Tytuł bardzo pasuje do tego rozdziału. Wszyscy piszą o tej Heldze, to co ja będę to komentować? Śmieję się do tej pory. Teraz tylko czekać na Liama i Zayna. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale już będą. Napisane jest to świetnie. I rzeczywiście, chociaż rozdział jest długi, to nie nudzi i ja miałam niedosyt, gdy doszłam do końca.
OdpowiedzUsuńDlatego szybko dawaj kolejny! <3
Kolejny rozdział w przygotowaniu. c:
UsuńCieszę się, że się podoba. ^^
Po pierwsze: jak tam po Sylwestrze, droga Autorko? :D
OdpowiedzUsuńPo drugie: wciąż nie mogę napatrzeć się na Twój nagłówek. Robiłaś go sama i jest śliczny. *,*
Po trzecie: HELGA! Ja ją normalnie pokochałam od razu. XD Genialnie opisana akcja z myszą, Tomlinson upierający się o olej. Ale że Louis i Styles się nie lubili? Patrząc na nich teraz to dziwne, ale właśnie świetne! Dobrze, że tak to rozegrałaś. Podoba mi się, nawet bardzo. No i też to jak po raz pierwszy Harry zobaczył go przed swoimi drzwiami. Aż wyobraziłam sobie to, jak mówił "Tomlinson", a Lou mu na to "Styles". :33
No cudo. Czekam na następny. < 333
Cóż, szczerze mówiąc, nie wiem, bo go przespałam. :D XD
UsuńTaak, trochę się bawię tym photoshopem. I w miarę to wychodzi. :>
Cóż, gdyby lubili się od początku, byłoby to oklepane, to samo we wszystkich opowiadaniach. A ja chciałam wprowadzić nutkę świeżości. :)
Kolejny rozdział w przygotowaniu. :3
"Ja nigdy nie pływałem nago w Tamizie, ale wiem, że by mi się to nie spodobało" HAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHA. normalnie masakra! Genialne pomysły masz po prostu. *,* Zakochałam się w tym opowiadaniu i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Co do tego: mistrzowski. :D Pisz szybko dalej!
OdpowiedzUsuń- Ewka.
Dziękuję bardzo za miłe słowa. c:
UsuńTak patrzę na tą datę nad rozdziałem i nie chce mi się wierzyć, że to już 2013 rok. :o
OdpowiedzUsuńAle przejdźmy do rozdziału: kocham go. Wszystko co chciałam powiedzieć zostało zamieszczone powyżej, więc się nie rozpisuję.
Czekam na następny. :DD
> Wercia.
Cóż, nareszcie upragniony 2013 :D Haha. Kolejny rozdział w przygotowaniu. c:
UsuńAAA, I PO CO NAPISAŁAŚ, ŻE JA TO PISAŁAM TEŻ? -.- Żal mi Cię. No cóż, mi ten rozdział nie może się nie podobać, chociaż i tak sądzę, że zjebałam końcówkę. No ale nie ważne. Teraz czekam na następny i ma już być MALIK POD ROWEREM. spojler, spojler, spojler, tararirarira, SPOJLEREK. :3 Haha, mniejsza.
OdpowiedzUsuńDawaj następny. ;d
TY JEBANY SPOJLERZE. nie będzie Malika pod rowerem. ;c
UsuńNO KURWA SPRÓBUJ GO NIE DAĆ. -.-
UsuńJa wiem, że Niall i Charlie będą razem. Oni muszą być i czekam na ten moment. Przy poprzednim rozdziale jak przeczytałam, o tym szpitalu, to płakałam. ;c Ale mam nadzieję, że jakoś ją jednak uratujesz. Za to ten mi zrekompensował, bo na Heldze się śmiałam ciągle. U mnie też jest taka gruba baba, więc brawo dla Lou i Harry'ego, za to, że ją tak urządzili. XD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :DD
Kolejny rozdział w przygotowaniu. Dziękuję za miłe słowa. :33
UsuńMam pytanie: wiesz może co się stało z blogiem Twojej siostry i Michała? Kiedy próbuję wejść na ich bloga, wyskakuje mi informacja, że ten blog jest tylko dla zaproszonych użytkowników. Pytam ciebie, bo z nie wiem jak skontaktować sie z Karoliną lub Michałem... Z góry przepraszam za kłopot... Po prostu zastanawiam się czy coś
OdpowiedzUsuńsię stało...
Cześć. Tutaj Karolina. Po prostu mieliśmy drobny kłopot, oraz na chwilę zablokowaliśmy bloga, żeby wszystko było okej. Jest on już dostępny. :)
UsuńCO MI SIE TU WPIERDZIELASZ W PARADE?! ; OO
Usuń